Warszawski Dzień Zwierząt

Aby wyszukać kota adoptowanego do 2018 r. przejdź na stronę archiwalną
Młody, uroczy królik, który trafił do nas 23.01.2022r. ponieważ jego Pan z prywatnych powodów wyjeżdża z Polski do domu w Indiach a w obecnym czasie przewiezienie królika do Indii graniczy z cudem. Rozpaczliwie szukał dla maluszka domu. Na szczęście, dzięki pomocy pani Iwonki od królików znalazł Oskar bezpieczne miejsce, w którym być może zostanie na stałe, to zależy .....
W mieszkaniu, w którym obecnie Oskar przebywa jest jeszcze jeden mały, pięciotygodniowy króliczek, którego płeć jeszcze jest nieznana. Obecnie oba króliki przebywają w oddzielnych klatkach i reagują na siebie pozytywnie ale to o niczym nie świadczy. Każdy z nich jest bardzo miły i kontaktowy, bardzo lubią kontakt z człowiekiem. Były opiekun Oskara mówił, że jest to bardzo inteligentny królik.
Oskar jest samcem jeszcze nie kastrowanym ale w niedługim czasie poddany zostanie zabiegowi kastracji. Może lekarz określi płeć malutkiego królika rezydenta i ..... pozostanie czekać jak rozwinie się sytuacja, czy słodziaki polubią się, czy będziemy zmuszeni szukać nowego domu dla Oskarka? Nowy opiekun bardzo polubił przybysza, którego nie da się nie polubić. Pokazujemy tylko jedno zdjęcie Oskara, jeszcze jak był u siebie, w nowym miejscu nie były robione zdjęcia ponieważ widać było, że królik jest w dużym stresie. Było to jego pierwsze wyjście z domu, do którego już nie może wrócić. Nigdy nie chorował więc i wizyt u lekarza nie było. Będziemy pisać o nowościach zachodzących w życiu Oskara.
Miał szczęśliwe życie ze swoją panią i drugim pieskiem. Był szczeniaczkiem kiedy zamieszkał w swoim stałym domu. Kiedy starsza pani zachorowała i nie mogła już mieszkać sama w domu, została zabrana przez rodzinę, razem z nią zabrany został drugi piesek, przyjaciel Tobisia. Dramat, i stało się, nagle został sam jak palec, bez nikogo i bez niczego. Dlaczego został sam, porzucony na zawsze? Tego nie wiemy. Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Było to w marcu 2021 r. Opuszczony Tobiś biegał po wsi całymi dniami szukając swojej pani i psiego przyjaciela. Wracał zmęczony, łapa za łapą, głodny na pustą posesję, nie rozumiejąc dlaczego świat mu się zawalił? Tak biegał wiele miesięcy. Zrezygnowany, samotny, nieustannie czeka.
Starsza pani ma podobno kilkoro dzieci ale nikt Tobisia nie chce. Toczą się sprawy spadkowe, dzielą dom i posesję nie biorąc psiaka pod uwagę. Być może, na prośbę starszej pani dom został pozostawiony otwarty dla Tobisia, który mieszka w nim. Zawsze to coś. Tobiś jest pieskiem o bardzo krótkiej sierści więc kiedy są mrozy to ciepło mu nie jest. Ma tam miejsce do spania, wodę. Karmiony jest przez sąsiadów, którym jest zostawiana systematycznie karma. Został odrobaczony i zaszczepiony przeciwko wściekliźnie aby przez "życzliwego" nie był zgłoszony jako zagrożenie i nie zabrany do schroniska, w którym zapewne dokończyłby swoje życie. Tobiś jest łagodnym pieskiem - tak o nim mówią sąsiedzi, którzy go znają od lat. Jest ostrożny w stosunku do obcych osób. Czuje się niepewnie, bo przecież nikt go nie obroni.
Jest zdrowym pieskiem, jeszcze nie wykastrowanym.
Szukamy pieskowi domu, w którym zamieszka, zsocjalizuje się, zaufa i pokocha. Tobiś na pewno pokocha największą miłością jaka jest tylko możliwa. Podobno chodził kiedyś na smyczy. Kiedy jest brany przez sąsiadów na sznurek (zamiast smyczy) aby pochodzić z nim, nie ma problemów. W nowym miejscu może się stresować i początkowe spacery mogą być trudne.
Czekamy, pytamy. Są dwa miejsca gdzie Tobiś byłby bardzo dobrze zsocjalizowany, miejsca gdzie nabrałby zaufania ale nieustająco brakuje miejsca. Hotel to zazwyczaj tak jak zamknięcie w boksie schroniskowym. Oczywiście, jeśli nadejdzie taki moment, że psiak będzie zagrożony wtedy już boks będzie koniecznością. Mamy jednak ogromną nadzieję, że psiak będzie miał trochę szczęścia i jeszcze kolejne 10 lat spędzi w nowym domu.
Bardzo proszę o rozesłanie wieści o psiaku do jak największego grona znajomych. Ogłoszenia przesyłane często zostają zapamiętane i przynoszą większy skutek. Dla Tobisia jest to rozpaczliwa sytuacja!!! Proszę, pomóżcie pieskowi w szukaniu domu.
Witam i przypominam o akcji jednego z warszawskich warsztatów samochodowych o wymianie opon, z czego cała kwota przeznaczona została dla zwierzaków będących pod opieką Fundacji Canis. Oczywiście, jest po sezonie ale opony wymienia się z różnych powodów w ciągu całego roku.
Rozmawiałam z właścicielem warsztatu i niestety do tej pory nikt nie przyjechał aby zmienić opony na konto zwierzaków. Zapadła więc decyzja aby przedłużyć akcję do końca roku i dać szansę zmotoryzowanym na pomoc potrzebującym zwierzakom. Ursus, w którym znajduje się warsztat nie wszystkim jest po drodze i może być za daleko ale jest możliwość przechowania tam opon a wówczas "wyprawa" nabierze więcej sensu. Koszt za sezon to 80 zł.
Aby jednak ogromna chęć pomocy Fundacji przez pracowników i szefostwo warsztatu nie pozostało bez echa, postanowiono, że pieniądze uzyskane z wymiany opon od czasu rozpoczęcia akcji, mimo że nie było zgłoszenia, że dla zwierzaków, zostaną przeznaczone na pomoc podopiecznym psom i kotom Fundacji Canis za co bardzo, bardzo dziękujemy.
Adres wymiany: AMK SERWIS, ul. Regulska 38, Warszawa
Termin wymiany należy umówić telefonicznie pod numerem telefonu 512 051 516
Zapraszamy nieustająco o udostępnienie tej wiadomości do jak najszerszego grona znajomych.
Jest jednym z trzech kotków, który po stracie domu i opiekunki został przyjęty przez Fundację. Pani Irena, opiekunka kotków została umieszczona przez rodzinę w domu opieki (marzec 2020 r.) ze względu na stan zdrowia i możliwość samodzielnego radzenia sobie. Bardzo przeżywała i przeżywa rozstanie z kotkami, które bardzo kocha.
Alanek ur.2010 r.
Niewiele wiemy o kotku, gdzie i kiedy został znaleziony. Pewne jedynie jest to, że był młodym kotkiem kiedy zamieszkał u Pani Ireny. Alanek został wykastrowany i wiódł spokojne życie wraz ze swoją opiekunką i innymi kotkami, aż do czasu, kiedy Pani Irena zachorowała i poszła do szpitala.
MRUCZEK ur.2013 r.
Najmłodszy kocurek z trójki kotów opuszczonych przez Panią Irenę , którą ze względu na stan zdrowia rodzina umieściła w domu opieki.
Kotek został zauważony siedem lat temu kiedy siedział zimą zmarznięty w okienku piwnicznym ale do środka bał się wejść. Miał wówczas około pięć miesięcy. Był przerażony ale bez problemu pozwolił zabrać się do domu. Miał trafić do Fundacji ale po kilku dniach pobytu u Pani Ireny nie chciała już go oddać. Został wykastrowany , odrobaczony i zaczipowany już w Fundacji. Trudno zniósł zmianę miejsca zamieszkania. Mimo że był ze swoimi towarzyszami nie jadł przez pięć dni na szczęście pił troszkę wody. Musiał przebywać w klatce wystawowej ponieważ wypuszczony tkwił w jednym miejscu bez ruchu,nawet nie korzystał z kuwety.
Maja (10 lat) i Misia (7 lat),
pierwsze zdjęcie po zabraniu ze schroniska, w którym przebywały dobę. Maja to mama a Misia to jej córka. Zostały oddane do schroniska przez opiekunkę, u której były od szczeniaka tzn. Maja bo Misia od dnia narodzin. Powodem była przeprowadzka. Pierwsze pięć dni były na tymczasie ale jak widać były zadowolone. Nadal są na tymczasie ale już w innym miejscu. Oczywiście, byłoby super, gdyby zamieszkały razem. Obie są wysterylizowane, mogą zostawać same w domu, nie niszczą. Posłuszne, grzeczne. Szczekają w momencie wyjścia człowieka z domu. Bardzo szybko sie uczą. Chętnie jeżdżą samochodem, nie maja choroby lokomocyjnej. Ładnie chodzą na smyczy, bardzo lubią spacery. Maja i Misia są wysterylizowane, odrobaczone, zaszczepione. Zostały zaczipowane. Bardzo ładnie razem się bawią. Mieszkały w domu z ogrodem ale w mieszkaniu bardzo ładnie się odnalazły, najważniejszy dla nich jest człowiek. Nie wchodzą w konflikty z nowo poznanymi pieskami. Fajnie by było gdyby zamieszkały razem. Straciły już dom, dobrze by były aby siebie nie straciły. Niekłopotliwe, małe pieski a miłości dwa razy więcej. Wdzięczne są za wszystko, za spojrzenie, pogłaskanie, spacer i za każdy miły gest. Misia waży 10 kg., Maja 13 kg.
Tel. w sprawie adopcji: 693349978
Odi, to kotek, który w czerwcu został znaleziony na ul. Magiera w Warszawie, na Bielanach. Miał na szyi metalowy łańcuszek. Zawieziony został do lecznicy na tzw. "przegląd zdrowotny". Kocurek podczas pobytu w lecznicy został odrobaczony, wykastrowany, zaszczepiony. Jest w pełni zdrowym kotkiem. Na początku pobytu w lecznicy był bardzo przerażony, atakował każdą przechodzącą obok klatki osobę. Zupełnie nie mógł się odnaleźć w nowym miejscu. Odi mimo tak ogromnego stresu miał apetyt. Po ok. 2 tyg. pozwolił się głaskać, brać na ręce. O głaskanie wyraźnie się upominał. Widać na zdjęciu, że jest trzymany na rękach jakby się już wyrywał ale sesja zdjęciowa troszkę trwała i kotek zaczął się niecierpliwić. Został zaczipwany co zniósł bardzo dzielnie, bez walki. Podróż w kontenerku z lecznicy do hotelu minęła spokojnie, pomiaukiwał cichutko nie rozumiejąc kolejnej zmiany. Obecnie przebywa w hotelu dla zwierząt ale dla tego młodego kotka o tak wrażliwym charakterze samotność nie jest dobra. Obok ma jako sąsiadów kotki hotelowe zawsze to już coś. Zmieniają się często ale mamy nadzieję, że kotek poradzi sobie i przestawi się na nową sytuację.
Bambo, pies do adopcji, Warszawa
ur. 22-11-2015 r.
tel.: 693-349-978, 501-147-350
Bambo ur. 22.11.2015